niedziela, 11 lipca 2010

niestety...wrocilismy

Mszybzija wszystkim!

Bylo cudownie i zazdroscimy dziewczynom, ktore jeszcze tam zostaly (A. i Y.) do konca lipca.
Coz duzo pisac- opuscilismy raj na ziemi i musimy wrozic do upalnej rzeczywistosci na stepach Wielkopolski. Od razu przyplacilam to katarem, bo ta susza wykancza moj nos, ale z drugiej strony troche cywilizacji europejskiej juz tez sie przydalo po 3 tygodniach.

Mamy straszliwie duzo materialu. Mam nadzieje, ze w miare szybko uda nam sie pomontowac go i wrzucic linkiem przez youtuba itp.

No i jeszcze musze poukladac w swojej glowie pewne zwyczaje, ktore mimo dlugich wyjasnien wciaz sa niezrozumiale dla przecietnego "Zachodniegio" czlowieka. Byc moze starszym blizsze sa pewne zachowania, wiec moze warto bedzie wpierw umowic sie z jakas babcia i dziadkiem i potem wyklikac to na blogu:)

Zycze deszczu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz